Bliźniaczki miały do przedszkola rzut beretem. Budynek ten mieścił się dokładnie naprzeciwko ich bloku. Przynależał do niego pokaźnych rozmiarów plac zabaw, z płotkami do wspinaczki, huśtawkami, drabinami i piaskownicą. Ale i tak ulubioną zabawą dziewczynek było chodzenie po metalowym ogrodzeniu. Potrafiły w ten sposób okrążyć cały teren przedszkola.
Ania ma do tej pory bliznę na kolanie, która pozostała po jednej z niefortunnych zabaw. Chodziła po drewnianych płotkach, które wznosiły się coraz wyżej, a potem znów opadały. Przeszła dzielnie raz i właśnie przymierzała się, żeby drugi raz pokonać tę trasę. Jednak powstrzymała ją Gosia. Zwróciła Ani uwagę, że jej białe rajstopki na jednej nodze zrobiły się czerwone…
Przerażona Ania w te pędy pobiegła do domu i popłakała się na kolanach u mamusi ze stresu, że podarła i pobrudziła rajstopki… Nie poczuła jakoś, że w jej kolano, na około trzy centymetry, wbił się zerdzewiały gwóźdź… Dzielna dziewczynka pojechała z tatą na pogotowie na odkażanie i zszywanie rany. Szczęśliwie igła przebijająca się przez skórę tylko ją lekko szczypała:)
To był pierwszy przypadek z serii niefortunnych zdarzeń, które trwały aż do pierwszej klasy liceum:)