Nie ma drugiego takiego miejsca na świecie jak Studzieniczna i Przewięź. Miejsca same z siebie piękne i magiczne, raj dla marzycieli. Nawet świetliki – których w końcu nie jest tak dużo w Polsce – wybrały sobie to miejsce do zamieszkania. Wszędzie dookoła majestatyczne sosnowe lasy, ukrywające w sobie tajemnicze leśne jeziorka, a także mnóstwo grzybów i jagód, ale przede wszystkim dwa wspaniałe duże jeziora – Białe i Studzieniczne, połączone śluzą (kanał augustowski). Kiedy Ania i Gosia były małe, podczas kąpieli bały się nieraz dotknąć stopami dna – tak wiele mieszkało tam raków. Kiedyś była taka ciepła noc, że – ogrzawszy się dodatkowo przy ognisku – postanowiły wskoczyć do chłodnego jeziora. Trochę się najadły strachu, kiedy ktoś – chyba wujek Jurek – zaczął świecić latarką i okazało się, że dookoła ich stópek wędruje niejeden głodny raczek;).
Dziewczynki nigdy nie zapomną też sierpniowych nocy, kiedy to razem z rodzicami oglądały gwiazdy, leżąc na pomoście. Opatulone ciepłem koca, wsłuchane w idealną ciszę, wpatrzone w niebo, które na tle czerni, wydobyło na widok złaknionych oczu wszystkie swoje dzieci-gwiazdy, były szczęśliwe. Któż by nie był? Cała rodzina w skupieniu wypatrywała w tym natłoku migotania choćby jednej spadającej gwiazdy. Grażyna powtarzała na głos swoje życzenie, żeby nie przegapić równoczesności zdarzenia: życzenie – spadająca gwiazda = spełnione marzenie. „Dużo pieniędzy, dużo pieniędzy, dużo pieniędzy”. Oczywiście to życzenie było rodzajem żartu, wywołującym uśmiech na ustach reszty członków rodziny:)
Niektóre gwiazdy spadając, świeciły na czerwono, inne na żółto lub na biało. Jedne leciały powoli, można było w czasie ich lotu wypowiedzieć nawet kilka życzeń. Takie jednak zdarzały się najrzadziej. Najczęściej gwiazdy spadały szybko, jedna sekunda i było po wszystkim, stawały się niezauważalnym kawałkiem skały.
Wyobraźcie sobie teraz w tej czerni świetliki – magiczne stworzenia żyjące w bajkach, razem z wróżkami i innymi magicznymi stworzeniami. Kiedy był nów księżyca, jedynie one oświetlały drogę ludziom, którzy odważyli się zapuścić w leśne czy przyjeziorne ścieżki bez latarki lub zwyczajnie zapomnieli o niej. Bliźniaczkom nieraz zdarzało się nie pamiętać o tak błahym przedmiocie:) Potem szły trochę po omacku, trochę na pamięć, a troszeczkę – prowadzone przez latające gwiazdy – świetliki. Prawdę mówiąc – Przewięź to jedyne miejsce w Polsce, w którym dziewczyny widziały te żyjątka.