Niesamowite, jak różne rzeczy pamiętają bliźniaczki. Niby takie same przeżycia, ale jak różne wywarły na każdej z nich piętno.
Figle pamięci już od najmłodszych lat stanowiły zarzewie kłótni. Jedną z ich przyczyn bywały… ubrania. Często się zdarzało, że dziewczynki dostawały takie same ciuszki, tylko w różnych kolorach. Pewnie intencje kupujących były dobre – teoretycznie dzięki temu nie było powodów do obaw, że obu spodoba się ta sama rzecz. No tak, zapominali chyba, że kolor też jest arcyważny. Jedna z poważniejszych kłótni rozpętała się z powodu koloru i figlów pamięci właśnie. Sprawa dotyczyła golfów, które, żeby było śmieszniej, były już w użyciu od jakiegoś czasu. Nie wiedzieć czemu i Ani, i Gosi któregoś dnia wydało się, że to właśnie czerwony jest jej! I każda była całkowicie pewna swej racji, żadna nie chciała ustąpić. Kłótnia trwała cały wieczór co najmniej, a całkiem możliwe że do tej pory jest nierozstrzygnięta:)
No tak, ale nie o tym miał być wpis. I owszem, o figlach pamięci, ale w nieco innym kontekście.
Ania zapamiętała występ sceniczny w Przewięzi, Gosia natomiast pamięta go mgliście. Za to inny publiczny śpiew utkwił jej w pamięci. Sytuacja miała miejsce już bodajże w pierwszej klasie podstawówki. Na korytarzu trwało „przesłuchanie” – wychowawczyni wybierała dzieci do różnych występów z okazji dnia niepodległości. Dziewczynki bardzo chciały wystąpić (Gosia przynajmniej) i zaśpiewać hymn. Stanęły na korytarzu ramię w ramię i odśpiewały go uroczyście przed wychowawczynią. Śpiew był natchniony, Gosi się wydawało, że śpiewa(ją) bardzo ładnie. Może i było ładnie, ale wyrok brzmiał: za cicho. I jak tu pozostać odważnym? Ale Ania nigdy jej nie wmówiła że śpiewa ładniej!