Studzieniczna to doskonały pomysł na wakacyjny wpis:)
Dziewczynki razem z rodzicami, a czasami babcią Elą spędzały tam na polu namiotowym lub w sąsiedniej Przewięzi (w bardziej „cywilizowanych” warunkach, tzn. w ośrodku wypoczynkowym „Drogowiec”) każde wakacje. Odkąd zaczęły jako dwuletnie maluchy, skończyły jako dwudziestoletnie pannice. To miejsce jest magiczne, dlatego doskonale nadaje się do świata „Świetlnej układanki”. Na pewno będzie jednym z bohaterów kolejnej części:)
Wracam jednak do historii. Do Studzienicznej jeździło się gromadnie. Bliźniaczki z rodzicami, brat Grażyny Tomek z żoną Anią, oraz córką Kamilką, Wujek Wojtek z żoną Anią oraz dziećmi, a także znajomi znajomych. Na jednych z takich rodzinnych wakacji bliźniaczka Ania musiała dostawać zastrzyki w pupę. Upodobała sobie jednego z wujków, Jakuba, notabene może z siedem lat starszego, do uczestniczenia w tym niemiłym obowiązku. Ciocia – pielęgniarka kłuła, a Kuba musiał trzymać Anię za rączkę, inaczej nie pozwoliłaby sobie zrobić zastrzyku. Dzieci mają ciekawe upodobania:)
Z takich pierwszych wakacji pozostało kilka zdjęć. Na wcześniejszym Gosia, Ania i któryś z kuzynów siedzą na piasku i z zapamiętaniem w nim grzebią. Obok stoi pomarańczowy namiot, który już teraz został mianowany naczelną pamiątką rodzinną. Kilka lat później Ania przeżyła w nim traumatyczne chwile, na innym polu namiotowym, w Mikaszówce:
To była dziwna noc… Wydawało jej się, że po ośrodku grasują złodzieje, słyszała szepty, dzwonienie i coraz bliższe kroki… Wtedy się obudziła i przerażona odkryła, że nie może znaleźć wyjścia ze śpiwora. Szarpała się z tym kokonem dobre kilka minut, a narobiła takiego rwetesu, że obudziła siostrę, która też zaczęła się szarpać. Kiedy Ani udało się w końcu wydostać ze śpiwora, zaczęła szukać wyjścia z namiotu. Było to ogromnie trudne, ponieważ panowały takie ciemności, że nawet kot by sobie z nimi nie poradził… W końcu znalazła suwak wyjścia i dopiero wtedy naprawdę się obudziła… i uspokoiła siostrę. To się nazywa zaraźliwa panika:) Od tego momentu Ania doszła do wniosku, że ma klaustrofobię:)
No tak… Gosia też tego nigdy nie zapomni, to była chyba najczarniejsza ciemność w jej życiu… I jeszcze śpiwór uwięził i nie chciał wypuścić. W sumie tak mogłaby sobie wyobrazić próżnię, tylko bardziej klaustrofobiczną:)