Czym jest świetlna układanka?

Świetlna układanka to w uproszczeniu narzędzie pomagające ludziom odnaleźć swoje miejsce w życiu – przeznaczony dla nich świat oraz bratnią duszę.

 

***

- A teraz patrzcie – babcia pstryknęła palcem. W tym momencie po pokoju zaczęły tańczyć świetlne punkciki. Dziewczynki patrzyły zafascynowane, jak stopniowo każdy z tych punkcików nabiera kształtu, przeistacza się w…
- To przecież są puzzle! – krzyknęła zdumiona Ania.
- Obserwujcie dalej – uśmiechnęła się babcia.
To, co zaczęło się teraz dziać, wyglądało jak świetlna układanka, jakby jakaś niewidzialna ręka kierowała każdy element na przeznaczone mu miejsce. Te punkciki, które znalazły swoją przystań, zatrzymywały się i rozświetlały jeszcze mocniej, inne latały w popłochu po całym suficie, jakby rozpaczliwie szukały miejsca i nie mogły go znaleźć. Puzzle nie były kompletne. Było w nich mnóstwo czarnych, niezamieszkałych
jeszcze plam.
- Babciu – spytała Gosia – a czemu niewidzialna ręka nie może ich wszystkich umieścić we właściwych miejscach? Przecież ja sama widzę, gdzie który powinien pasować. [...]

 

***

- Wyobraźcie sobie świat przepełniony ludźmi – mówiła babcia do zasłuchanych dziewczynek – miliardami małych kropeczek, z których każda musi wejść w odpowiednie miejsce w puzzlach, aby zapanowały harmonia i szczęście. Już? - popatrzyła uważnie. – Hmm, a może tak byście zamknęły oczy, co? Tak by było chyba łatwiej coś zobaczyć.
- Ja tam wolę z otwartymi – wzruszyła ramionami Gosia – Ja, babciu naprawdę wszystko widzę!
- Tak? – roześmiała się kobieta – to teraz wyobraź sobie, że są dwa takie światy o podobnej liczbie ludzi. Wszyscy muszą znaleźć swoje miejsce, a nie każdy człowiek żyje w dobrym świecie. No i co teraz? Mówcie robaczki, mówcie, co widzicie – babcia zatarła ręce.
- Wielką plamę z kropeczek! – krzyknęła Ania i się roześmiała, a Gosia jej zawtórowała.
- Ale bez wygłupów, pleciugi! – babcia udawała powagę.
- Tak naprawdę – odpowiedziała Ania – trudno to sobie wyobrazić.
- No, nareszcie! – roześmiała się kobieta – O to mi chodziło! A teraz wyobraźcie sobie wycinek ziemi, jakąś Polskę lub Anglię, lub cokolwiek tylko chcecie, może być nawet…Disneyland. Pomnóżcie to przez dwa. I co? Łatwiej? Trudniej?
- Ja już wiem, o co chodzi! – Gosia kiwała głową ze zrozumieniem. – Mamy pomóc tym… punkcikom wrócić do domu, tak?
- W dużym skrócie – babcia pociągnęła wielki łyk cappuccino – bo nie każdy wie, że się zagubił, że żyje nie tam, gdzie powinien. [...]

Komentarze są wyłączone.