Bieszczady

Bieszczady to drugie ulubione miejsce wypadowe na wakacje bliźniaczek i ich rodziców. Po rodzinie krąży opowieść jak to w osiem osób jechało się w tak długą, 500-kilometrową podróż polonezem załadowanym do nieprzytomności i na dodatek bez klimy. Nikt jakoś nie narzekał, że za gorąco, za ciasno, za daleko, za… Liczyła się przygoda.

Bliźniaczki jako 3-letnie brzdące uwielbiały wspinać się po górach, gorzej było ze… schodzeniem. Wtedy następował moment buntu, zalewania się rzęsistymi łzami i próby brnięcia pod górę… Jakoś udawało się w końcu rodzicom przekonać dziewczynki, że jednak warto czasem zejść, choćby po to, żeby dało się znów wejść:)

Grażyna podziwiała wytrwałość córek. Po całodniowym chodzeniu po górach, wystarczało im ponoć 10 minut na całkowity reset organizmu. Potem mogły znów biegać aż do nocy.

Rodzina zwykle lokowała się na polu namiotowym przy krystalicznie czystym strumieniu. Strumyczek miał oznaczone miejsca, w których można było myć naczynia lub siebie. Bliźniaczki uwielbiały przemierzać wesoło rwącą do przodu wodę, skacząc z kamienia na kamień. Ania pamięta jedno niezwykle traumatyczne zdarzenie z któregoś z wakacyjnych wojaży. Zabrała ze sobą ulubioną lalkę barbie o długich blond włosach. Nie wiedzieć, dlaczego któregoś pięknego szemrzącego strumykiem dnia, postanowiła obciąć jej grzywkę. Jakie było jej zdumienie, kiedy zobaczyła, że w miejscu obcięcia lalka jest łysa! Najgorsze było to – że nic się nie dało z tym zrobić! Ania próbowała wszelkich sposobów, nawet chciała doczepić barbie włosy, ale suma sumarum wyglądało to jeszcze bardziej idiotycznie niż łysina! Dziewczynka miała nauczkę – nigdy więcej nie spróbowała żadnej zabawce obciąć włosów:)

Bieszczady są scenerią dla jeszcze jednej traumatycznej przygody, opisanej zresztą w „Świetlnej układance”. Któregoś dnia rodzina w składzie: Marek, Grażynka, Ania i Gosia wybrała się na górską wycieczkę. Po drodze natknęli się na polankę pełną dojrzałych, cieszących wzrok fioletem, jagódek. Rodzice posadzili dziewczynki na pobliskim pieńku, a sami ochoczo zabrali się za zbieranie owoców. Kiedy już napaśli brzuszki i napełnili też pojemnik, aby i dziewczynki mogły skorzystać z tego wakacyjnego przysmaku, podeszli do bliźniaczek, które grzecznie siedziały sobie na wyznaczonym im miejscu. Jakież było ich zdziwienie, kiedy zobaczyli, że i Anię, i Gosię obsiadło całe stado dużych czerwonych mrówek! Całe szczęście, jakimś cudem stworzonka zlitowały się nad młodymi ciałkami i nie zostawiły ani jednego(!) śladu. Rodzice za to tak się przestraszyli, że nie wiedzieli co czynić. W każdym razie w końcu udało się sprawnie pozbyć mrówek, dziewczynki posiliły się jagódkami i rodzina ochoczo poszła dalej.

Dodaj do zakładek permalink.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>